Walka o tytuł Zawodowej Mistrzyni Europy K1
Jak to mówią „w przyrodzie nic nie ginie” i koniec końców na galę jednak pojechaliśmy… Ale do rzeczy.
Pierwotnie na Gali miał wystąpić Marcin (nasz trener), ale z powodu przeciągającej się kontuzji barku, która również zmusiła go do rezygnacji z Mistrzostw Świata 2009, jego udział – jako zawodnika – był niestety niemożliwy.
Nie pojechał Marcin, pojechała Paulina. Początkowo z Anią Fucz miała walczyć Turczynka Sarif Elif,którą Paulina pokonała na Mistrzostwach Europy 2008. Jednak z powodu braku wizy, Turczynka nie dojechała. Samo zaproszenie otrzymaliśmy bardzo późno, ale skoro nadarzyła się okazja do rewanżu z Anią, trudno było odmówić. Na drugi dzień wyjechaliśmy w kierunku Wurselen. Po 12 godzinach pracy za kółkiem udało się dotrzeć na miejsce.
Na miejscu czekał na nas hotel, więc spotkanie z organizatorami pozostawiliśmy sobie na dzień następny. Nie było dla nas żadnym zdziwieniem, że powitanie było bardzo serdeczne. Przecież znamy się już z Mistrzostw Europy, Pucharu Europy, Mistrzostw Świata i poza rywalizacją sportową bardzo się lubimy. O 15.00 było ważenie, a o 16.00 lekarz. Paulina zmieściła się w ramy wagowe, jak również okazała się zdrowa na ciele i umyśle:). Nastąpił czas na powrót do hotelu, chwilę wypoczynku i przygotowanie do walki.
Gala rozpoczęła się o 18.00, jednak my dojechaliśmy na miejsce trochę później, gdyż Paulina miała mieć walkę wieczoru, czyli ostatnią. Byliśmy pod dużym wrażeniem przygotowania Gali, jak również poziomem zawodników. Hala wypełniona była po brzegi ludźmi spragnionym emocji ringowych, których mieli co niemiara. Pomimo późniejszego dotarcia na miejsce, udało się podglądnąć kilka walk oraz usłyszeć relacje od naszych niemieckich kolegów. Doping na hali dla zawodników z mujoken-ki-Dojo wgniatał w ziemię. a hala pękała w szwach, gdy zawodnicy tego Klubu wychodzili do ringu i walczyli. Nie inaczej było przed walka Pauliny. Oczekując w ringu na Anię, czuliśmy wielką moc miejsca w którym się znajdowaliśmy. Wyjście przeciwniczki Pauliny spowodował istne szaleństwo zgromadzonych kibiców, a do tego muzyka, lasery, światła.
Czas jednak przyszedł na pracę. Od początku wiedzieliśmy, że będzie ciężko, gdyż Ania solidnie się przygotowywała do walki od kilku miesięcy, a Paulina jest poza okresem startowym, więc przygotowania nie miały charakteru ukierunkowanego pod tą walkę. Przeciwniczki jednak już z sobą walczyły i każdy kto widział te walki wie, że werdykt nigdy nie był łatwy, o czym również wspomniał Uwe, organizator Gali. To dawało nam pewien pogląd na walkę. Pierwsza i druga runda były dość wyrównane. Ania kopała dużo horyzontów, Paulina low kicków. Obie pracowały dość ładnie boksersko, łącząc ciosy z kopnięciami i początek zwiastował dobra walkę. Mocny back fist zachwiał Anią, ale Paulina nie poszła za ciosem. {Po ciosach odskakiwała głowa raz jednej zawodniczki, a raz drugiej. Pierwszy stres minął, gdyż dało się zauważyć, że Paulina zaczyna powoli łapać luz, i czuć walkę. Trzecia runda okazała się jednak przełomowa dla przebiegu walki. Początek podobny jak w początkowych rundach, jednak silne kopnięcia na udo Pauliny doprowadziły do trzykrotnego liczenia i przerwania walki. Pierwsze kopnięcie weszło tuż nad kolano i noga zaczęła puchnąć. Paulina jednak nie chciała się poddać. Ania zaczęła polować na odnowioną kontuzję Polki i jeszcze dwukrotnie bardzo mocnym kopnięciem na udo zakończyła walkę. Bardzo szkoda, gdyż zapowiadało się dobre widowisko. Wyrazy szacunku i uznania dla Anii Fucz, która ciężką pracą rozwija się z roku na rok. Tym razem wygrała wyraźnie. Przegrana jednak czyni silniejszym, motywuje do cięższej pracy.
Podsumowując, był to bardzo udany wyjazd, gdyż pomimo przegranej walki, mogliśmy wiele doświadczyć, zawiązać nowe przyjaźnie, kontakty. Spotkaliśmy znajomych z innych imprez międzynarodowych, w tym trenera Bujin Gym Rommerskirchen, który bardzo dobrze wspominał Mistrzostwa Europy w Zgorzelcu, i chwalił za dobrą organizację i porządna robotę. Miło to słyszeć za granicą. Wyjazd zaowocował kolejnymi zaproszeniami na duże gale w Niemczech i Holandii.
Wielkie ukłony w stronę organizatora Gali i trenera Ani, Uwe Gobke, który wraz z Anią nazajutrz odwiedził nas w Hotelu. Przegadaliśmy z Uwe ponad godzinę i dał się poznać jako wielki pasjonat sportów walki o wielkim sercu, prawości, po prostu wielki, dobry człowiek :). Mamy w planie wspólne imprezy i wyjazdy, ale póki co nie zapeszajmy.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!