Trenerem być…

Niedziela to dobry czas, by przyjrzeć się sobie, zwolnić, zastanowić się nad kierunkiem, w którym się zmierza, na medytację i skupienie. To również dobra okazja, by odwiedzić miejsca, w których rozpoczynało się przygodę ze sportem, zwiedzając uliczki parkowe, którymi dawniej się przebiegało i niezliczone miejsca, które stawały się niemal greckim gymnasionem, pod gołym niebem. A dziś, uliczki nie wystarczą by być kompetentnym w sztuce trenerskiej, by trenerem być. Warto zatem usiąść i zastanowić się nad tym, co mówią mądrzejsi, bardziej doświadczeni, a czasem zastanowić się zwyczajnie nad swoim fachem.

„Trenowanie to bycie przewodnikiem innych ludzi, jednocząc ich pomimo różnego pochodzenia, talentów, doświadczeń i interesów, zachęcając do przyjęcia odpowiedzialności i dążenia do osiągnięć, a także traktując ich jako pełnoprawnych partnerów i wspólników. Trenowanie to nie techniki uczenia się na pamięć ani nie opracowywanie perfekcyjnego planu gry, to zwracanie uwagi na ludzi – pokładanie autentycznej wiary w nich, autentyczne dbanie o nich, autentyczne angażowanie ich” (Passion for Excellence, 1985)

Tak rozumiane trenowanie innych staje się olbrzymim wyzwaniem.

„Przywódcy mają za zadanie wydobywać z ludzi to, co najlepsze. Większość ludzi nie osiągnie swoich celów, jeśli nie zachęci się ich do podjęcia ryzyka. Musisz ich wyprowadzić z ich strefy komfortu. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż świadomość, że pomogłeś osiągnąć coś niemożliwego. Jeśli nie wymagasz wiele od zespołu, nigdy nie wydobędziesz tkwiącego w nim potencjału.” Lou Holtz

Biorę sobie te słowa do serca. Będę wymagał więcej 🙂

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *