Słowo o sporcie i jego idei
Poranna rozmowa z księgowym o sporcie…
Dawniej, gdy jeden z siatkarzy dotknął piłki, to nie trzeba było kamer, sam się przyznawał, nawet, jeśli to nie było widoczne dla postronnych.
Dziś, prawdopodobnie sztab nałożyłby na niego karę, a jeśli piłka ważyłaby losy finału mistrzostw, mógłby pożegnać się z kolegami i zespołem. Tak oczywiście tylko luźno gdybamy w trakcie rozmowy, skojarzeniowo.
Uświadamiamy sobie, że sport, to często już zawód, to też pieniądze, czasem nie małe. Kontrakty. To pcha zawodników w przeróżne strony. Jeśli nie będzie wyniku, nie będzie pieniędzy, nie będzie pieniędzy, nie będzie czegoś innego i tak w kółko. Pojawiają się sponsorzy, a sponsorzy to wymagania.
I tak luźno zauważamy, że…
Następuje powolna dehumanizacja sportu, gdyż dawniej, bycie sportowcem było reprezentowaniem pewnego rodzaju postawy, wzoru postępowania, a przynajmniej w postaci idei, bo przecież każdy do niej jedynie może zmierzać, to również fair play, szacunek do przeciwnika, sport ponad podziałami, a także postawa skromności i pochwały ciężkiej pracy. Myślę, że sport mieści w sobie jeszcze wiele więcej postaw, których reprezentantami powinny być osoby, mieniące się sportowcami.
Mówiąc o sobie „sportowiec”, reprezentujesz pewnego rodzaju sposób życia i myślenia. Nie ma to jednak nic wspólnego z tym, czy masz duży biceps, czy robisz na pokaz tyłek. Często do tego obecnie próbuje się sport sprowadzić.
Zastanawiam się, gdzie jest przedstawianie sportu jako drogi, jako systemu wartości, doskonalenia człowieka, równoważenia ciała, umysłu i ducha?
Do siły ducha, jest umiejętne opieranie się naciskom drogi na skróty, w postaci sterydów i szybkich efektów, to systematyczna praca i przedkładanie marzeń nad zachcianki, to również „nie”, gdy inni namawiają do alkoholu, bo reprezentujesz postawę, która jest zgodna z filozofią zdrowego życia. Ta siła ducha, to umiejętność bycia prawdziwym w świecie, gdzie wszystko musi być fast i się błyszczeć.
Idea sportu się zmienia? Musimy się dostosować? Nie nazywajmy więc nowego tworu ideą sportu. Podobnie z językiem naszym. Pojawiające się nowe słowa, niekoniecznie wzbogacają nasz język. Powracanie do dawnych pojęć nie oznacza jeszcze renesansu, skoro pojęcia wracają w zubożonej warstwie znaczeniowej, wypłukane ze swego prawdziwego, czasem głębokiego znaczenia. Nowe rozumienie sportu, niekoniecznie wpływa na wzbogacenie jego wartości.
Nasza fizyczność, sport, ruch, to najprostsza forma aktywności, do której próbujemy sprowadzić kontakt z samymi sobą. Kontaktujmy się z sobą, ale dla tej pięknej idei sportu zdrowego i dobrego życia, gdzie mówiąc „jestem sportowcem”, będziemy przedstawiać się jako osoby dążące do realizowania idei bycia uczciwym, sprawiedliwym, postępującym fair play, idei, związanych bezpośrednio z człowiekiem, gdzie wynik sportowy, nie będzie tego wypaczał, gdyż najważniejsza jest walka z całych sił, a nie zwycięstwo, które zależy tylko pośrednio od nas.
I ważne jest zrozumienie słowa idei, idei jako pragnienia, pochodni, która gdy pobłądzimy rozświetli nam obraną przez nas drogę.
Niemal każdy nas chce wygrywać, osiągać sukcesy, zarówno w życiu, jak i na macie. Niechaj tylko to dążenie do sukcesu nie będzie drogą po trupach, w zapomnieniu, bo gdy zapomnimy o sobie, nikt o nas pamiętać nie będzie dłużej, niż trwanie naszego krótkiego błysku.
A o jakiej formie aktywności nie zapominajmy jeszcze?
Nie zapominajmy o czytaniu książek, bo niemal cała prawda i mądrości w nich jest już zawarta. Można odnieść wrażenie, że za dużo mówimy, a za mało czytamy. Dziś może łatwiej zrozumieć mędrców, którzy przedkładali milczenie nad mowę. Ograniczone umysły zawsze będą tworzyły podziały i separacje, które wynikają jeszcze bardziej ze strachu, niż z głupoty.
Nie zapominajmy o pielęgnowaniu siebie od środka, poprzez medytację, czy modlitwę, niezależnie od tego, kto i w co wierzy.
Nie zapominajmy… ale każdy chyba wie jeszcze o czym.
Musimy być uważni.
Lubię comiesięczne rozmowy z moim księgowym 🙂
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!