Bydgoska Liga Muay Thai za nami. Podsumowanie
Piątkowy dzień zwiastował, że coś szczególnego musi się wydarzyć. A dlaczego? Jak nigdy, wypicowałem auto, poodkurzałem i wyglądało tak, jakbym do ślubu jechał. Tak przynajmniej chłopaki sobie żartowali
Pomijając kwestie naszej podróży, bo pewnie to, nie każdego interesuje i co mniej cierpliwy, już tekst przewija, to sobotni dzień walk rozpoczęliśmy od walki Maćka. Maciek brał po raz pierwszy udział w zawodach tego typu, a więc miał walczyć w TPW, czyli Turnieju Pierwszych Walk. Nie było przeciwnika, więc wystartował w lidze, z przeciwnikiem bardziej doświadczonym, między innymi Mistrzem Polski z zeszłego roku. Gdybym uważał, że nie jest w stanie dać dobrej walki, to nie puściłbym go do ligi. Uważałem, że może go jednak pokonać i dziś też tak uważam. Mieliśmy pierwszą walkę, która otwierała turniej. Byliśmy spóźnieni. Czasem się zdarzy. Przeciwnik już na ringu, nas wzywają a po dwóch minutach od niestawienia się w ringu dyskwalifikacja. Do stresu przed walką, doszedł stres pośpiechu. Maciek wyszedł do walki w papilotach i fartuszku do zmywania naczyń. Troszkę się pospinał. Walkę przegrał, choć najpierw z sobą, później z przeciwnikiem. Doświadczenie jest.
Damian. Pojechał, bo chciał
Mateusz. Walkę wygrał, choć przegrał. Walczył z przeciwnikiem z Kielc, od mojego dobrego kumpla Rafała Maciaszka, z którym staliśmy sobie wspólnie na tym Turnieju w narożnikach, by się wspomagać. Cieszę się, że przegraliśmy w ten sposób z kimś kogo znam i bardzo lubię. Chłopaki oddali nam po walce szacun i pomimo że jeszcze byłem wkurzony przez kolejne 3 h, to do chłopaków nic nie mam
Adrian. Dałem dupy. Zamiast trzymać go od bitki z niskim i niesamowicie mocnym przeciwnikiem, to Adrian poszedł na wojnę – kto pierwszy urwie głowę ten lepszy, a Adrian ma czym uderzyć. Mogliśmy spokojnie tą walkę kontrolować w dystansie. Jakby nie było, Adrian będzie lał każdego w open
A więc wynik 4:0. To zero to nasze. I co teraz? Kompletnie nic. O niczym to nie świadczy i z podniesioną głową wracamy na trening, by dalej trenować
A co oprócz walk? W roli sędziego sprawdził się nasz Klubowy kolega, licencjonowany sędzia przy Polskim Związku MuayThai Darek Kołodziej. Sędziował w ringu, a odpoczywał jako czasowy i punktowy. Wysłanie Darka na kurs sędziego w zeszłym roku, było świetną decyzją. Teraz uzupełnia naszą paczkę na zawody tryskając takim żartem, że nic już nie muszę mówić. Człowiek o takiej gadanie, że mogę go słuchać i kulać się ze śmiechu! Powinien otworzyć kursy dla mało wygadanych, lub za bardzo spiętych. Po sytuacjach jakie ten koleś kreował w czasie naszego wypadu jestem pewien, że żaden hotel, żadna stacja benzynowa, żaden lokal o nas długo nie zapomni
Mieliśmy świetnych chłopaków w szatni z Academii Gorila Olsztyn i Rafałem Kamińskim na czele. Pechowa szatnia, ale klimat był zwycięski!
Od dwóch miesięcy – jako trener – nie spędziłem ani jednego, całego weekendu w domu, a trening z soboty przerzucam na niedzielę, po czym wstaję z rana i o 8:00 jestem już na macie. Ciągle gdzieś jedziemy, to zawody, to na sminarium. Nie, to nie obciążenie. Ciesze się z tego faktu i dziękuję. Przyszły tydzień zalegam jednak w domu!
❗=> Nowy nabór WRZESIEŃ 2024 <= ‼️ Zaprasza Klub z Tradycjami, Osiągnięciami i Ogromnym Doświadczeniem…
W ostatnim dniu Pucharu mieliśmy dwa finały i prawdę mówiąc, liczyłem swoim trenerskim okiem na…
Sezon zakończył się już tydzień temu, choć treningi trwają Chciałbym Wam wszystkim podziękować za ten…
Trwają Igrzyska Europejskie, a w tym międzynarodowa rywalizacja MuayThai w Niepołomicach. Dziś o 14:00 możecie…
Obóz dobiegł końca To były niesamowite 4 dni, a przynajmniej niesamowite z mojej, zmęczonej perspektywy…
To była czysta siła z Zagłebia z pewnymi domieszkami Maciej Hłond - wygrana Jakub Saj…